Recenzja gry

Gears of War: Judgment (2013)
Chris Borders
Fred Tatasciore
Lester Speight

Serańska masakra lancerem

Seria "Gears of War" to podręcznikowy przykład kury znoszącej złote jaja, a takich w branży się nie zarzyna. Kwestią czasu było więc powstanie kolejnej odsłony, mimo tego że końcówka trylogii nie
Seria "Gears of War" to podręcznikowy przykład kury znoszącej złote jaja, a takich w branży się nie zarzyna. Kwestią czasu było więc powstanie kolejnej odsłony, mimo tego że końcówka trylogii nie pozostawiła miejsca na sequele. Polskie studio People Can Fly, z którego w głównej mierze wyszło "Judgement", stworzyło więc prequel, i to całkiem zgrabny.

"Gears of War: Judgment" w miarę sprawnie balansuje nad przepaścią pełną odciętych kuponów. Z jednej strony jest to nadal soczysta i pełna kreskówkowej krwi strzelanka, z drugiej – Polacy wprowadzili kilka niezłych usprawnień zarówno w mechanice, jak i estetyce gry. Miłe zmiany to przede wszystkim radosne rzucanie granatu za pomocą lewego bumpera na padzie. Do tego dochodzi płynna zmiana broni (możemy posiadać dwie) oraz nieco podkręcona dynamika starć. To dość odważny pomysł, by system osłon był tylko dodatkiem, ale paradoksalnie gra w otwarte karty sprawdza się tu znakomicie. W pierwszym "Gears of War" prowadziliśmy gęste wymiany ognia zza kamiennych bloków czy kanap. Tu czasem prościej biegać niczym Leatherface z odpaloną piłą motorową i kroić kolejne fale wrogów. Oczywiście im bliżej najwyższego poziomu trudności, tym większą musimy wykazać uwagę i elastyczność. Szarże będą mniej wskazane, ale i tak ogólne wrażenie nieco łatwiejszej zabawy pozostaje aż do końca.
Niestety, problemem są wspomniane fale wrogów. Niejednokrotnie w kampanii napotkamy ordynarne retardacje akcji w postaci odpierania kolejnych porcji mięsa na przemiał. Drużyna rozstawia działka, kryje się za okopami, a z pojawiających się losowo dziur w ziemi naciera na nią Szarańcza. Zabieg ten niepotrzebnie przedłuża kampanię. Same starcia a la Horda są zresztą dość miałkie, by nie powiedzieć – prymitywne (nawet jak na gearsowe standardy).

Plusem tych etapów jest losowe generowanie zarówno miejsc ataku, jak i zestawu wrogów. Nie jest to naturalnie jakaś potworna liczba permutacji, ale można trafić nieźle, bo na przykład na Tickery i Boomery, albo gorzej – bandę nowych wrogów, Furiarzy. Ci po otrzymaniu nawet niewielkiej porcji ołowiu zamieniają się w coś na kształt berserkera. Z jednym poradzimy sobie stosunkowo łatwo, ale trzech czy czterech to już nie przelewki.

Na szczęście w "Judgment" dostajemy do rąk kilka nowych zabawek. Najbardziej do gustu przypadła mi Buszka – coś na kształt granatnika, którego pociski odbijają się od powierzchni. Niby można wykorzystywać ją taktycznie, ale w praktyce nie ma nic zabawniejszego niż wypuszczenie całego magazynku na pole walki i obserwowanie festiwalu fruwających w powietrzu ciał.

Co z fabułą? Trudno jednoznacznie ocenić. Narracja jest kompletnie inna niż w oryginale; oparta została na retrospekcjach poddanego pod sąd oddziału Kilo. To zgrabna wymówka, byśmy mogli poznać historię po kawałku, z punktu widzenia każdego z czworga członków Kilo. Poza znanym z głównej trylogii Bairdem i Cole'em przez główną kampanię przewija się dwoje nowych żołnierzy – ekswróg CoG Garron Paduk oraz Sophia Hendrick, kadetka Onyksowej Gwardii.

Problem w tym, że poza odmienną od znanej z trylogii narracją kampania jako taka ma niewiele do zaoferowania. Być może to kwestia znacznego zagęszczenia walki, ale gdzieś w tym wszystkim gubią się emocje wypływające z historii, nie tylko nadziewania na bagnety i wymiany ognia. Historia nie wnosi zresztą zbyt wiele do samego uniwersum. Choć mamy okazję przeżyć chaos pierwszych dni po "Emergence Day", ciężko odczuć to nie tylko w skali globalnej, ale i osobistych historii. Mimo wszystko bardziej zapadają w pamięć obrazy z dawniejszych "Gearsów", takie jak generał Raam i ulice Ephyry, wizyta w laboratoriach w "dwójce", czy ostatnie misje trzeciej części. "Judgment" nie ma swoich Momentów. Po ukończeniu gry trudno przywołać konkretny etap, który zrobił wrażenie.

Podczas gry w trybie kampanii mamy jednak fantastyczny dodatek w postaci tajnych misji. Generalnie rzecz biorąc, pod tą nazwą kryją się pewnego rodzaju wyzwania. A to nasi bohaterowie mogą korzystać tylko z pistoletów, a to znowuż pole walki zasnute jest dymem... Zdecydowanie warto pobawić się z takimi ustawieniami – misje stają się ciekawsze i niejednokrotnie bardziej wymagające.

Poza główną kampanią w trakcie rozgrywki odblokowujemy także epizod rozgrywający się podczas "Gears of War 3". Paradoksalnie, ten miły gest skierowany do fanów prezentuje się nieco ciekawiej niż główne misje – zwłaszcza w kontekście prymarnej kampanii. I tu bowiem spotykamy Paduka, tyle że już po latach. Sama struktura misji jest też nieco ciekawsza, choć nadal mocno krąży wokół "Painkillera".

Poza kampanią i czystą kooperacją "Judgment" oferuje także nieco nowej zabawy w sieci. Ciekawe jest Przetrwanie, podobne do Hordy, ale najważniejszy jest w nim dobór klas postaci. Inżynierowie naprawiają zasieki, żołnierze ciskają w kumpli amunicją, a medyk biega z leczącymi granatami. Dobór klas i sprawna kooperacja są kluczowe. Bez pomyślunku i uzupełniania się naszą drużynę szybko spotka smutny koniec. Smaczku dodaje dość spore pole walki. Bronimy konkretnego punktu (na przykład generatora), a w razie przegranej front przesuwa się na naszą niekorzyść.

Jest w "Judgment" coś, o czym nie można powiedzieć nic złego. To People Can Fly, które pod względem estetyki poziomów miażdży sporą część podstawowej trylogii. Choć brakuje tu wspomnianych Momentów (bardziej w kontekście fabuły), to widoki zasługują na najwyższy podziw. Ładnie zresztą przedstawia się kontrast pomiędzy dusznymi i zdewastowanymi etapami a rozświetlonymi planszami rodem z "Bulletstorm".

"Judgment" mimo pewnych mankamentów jest świetnie skrojonym dodatkiem do serii "Gears of War". W tej produkcji znajdą coś dla siebie nie tylko weterani starych odsłon, ale i osoby, które jakimś cudem jeszcze nie poznały tej strzelanki. A zatem – lancery w dłoń i jazda na wroga.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones